Turcja 2014

Położenie: Azja Mniejsza
Stolica: Ankara
Język: turecki
Religia: islam
Waluta: try (lira turecka)

Spis:

Dzień 1
Dzień 2. Kapadocja, Goreme
Dzień 3. Kapadocja, Lot balonem, Doliny
Dzień 4. Kapadocja, Open Air Museum
Dzień 5. Antalaya
Dzień 6. Kas
Dzień 7. Kas, Myra
Dzień 8-10. Pammukale
Dzień 11. Powrót
Porady


Dzień 1

Londyn. Gatwick. Sobota w południe.
,,O… pani jest troszeczkę za wcześnie.,, Rozglądam się zdziwiona, tak naprawdę, to byłam przekonana, że jednak spóźnię się na ten lot, wpadłam do hali przylotów, kiedy odprawa powinna się już była zamykać, więc jak za wcześnie?! Dopytuję. No, dzisiaj jest sobota, a pani wykupiła bilet na rejs w południe, tyle, że jutro w południe… Słyszę w odpowiedzi…Ok. nie ma czasu na rozdrabnianie się na dobre. Muszę działać szybko. Mogłabym oczywiście wrócić do domu, i wylecieć dnia następnego, gdyby nie fakt, że mama dolatywała już do Kijowa, gdzie miałyśmy się spotkać… Błagam o 5min zwłoki, biegnę do punktu pierwszej pomocy, gdzie na szczęście udaje mi się wykupić bilet na rejs, na który się stawiłam, dostaję nowy bilet (190funtów), zostaję również poinstruowana, że wszystko jest już ok, i mogę lecieć.
Przeszczęśliwa, że jednak mi się udało, zajmuję miejsce na pokładzie ukraińskich linii lotniczych. Rejs z Londynu do Kijowa trwa niecałe trzy godziny. Na kijowskim lotnisku odnajduję mamę, i już razem lecimy do Istambułu.

Istambuł

Na międzynarodowym lotnisku Attaturk Airport lądujemy w godzinach wieczornych. Attaturk znajduje się jeszcze w europejskiej części miasta, a my musimy jeszcze przedostać się na azjatycką stronę, pokonać Bosfor, gdzie znajduje się lotnisko obsługujące ruch wewnętrzny- Gocken Sabiha. Jeszcze przed wylotem, czytając fora internetowe, delikatnie rzecz ujmując odechciało mi się tej podróży. Miało być niewygodnie, (ponieważ pomiędzy lotniskami nie ma bezpośredniego połączenia) długo (podobno przeprawa przez miasto i Bosfor mogła trwać nawet kilka godzin), i drogo (taksówki ok. 55euro za kurs!).W rzeczywistości połączenie pomiędzy terminalami jest bardzo wygodne. Wystarczy jedynie wsiąść w autobus firmy Havatas, który zawozi turystów na plac ,,Taxim”, a stamtąd następnie wsiąść w kolejny autobus na lotnisko- transfer prawie bezpośredni:) i tani.

Na Sabiha zdążyłyśmy się nawet stosunkowo porządnie wyspać na plastikowych krzesełkach w hali odlotów, gdyż kolejny rejs do Nevsehiru (1h) w Kapadocji miałyśmy dopiero o 6.00 rano.


Dzień 2. Kapadocja, Goreme

Trzy loty później lądujemy w bajkowej krainie – Kapadocji. Postanawiam zatrzymać się w oazie backpackersów- Goreme. Goreme oddalone jest od Nevsehiru o jakieś 35km, większość hoteli oferuje transfer z lotniska, można również wsiąść w taksówkę -kurs do Goreme to 100 lhr, a koszt można rozłożyć na pasażerów.


Kapadocja, to kraina historyczna w tureckiej Anatolii, znana przede wszystkim z charakterystycznych form tufowych, tworzących księżycowy krajobraz, oraz z domów i kościołów wykutych w tufowych skałach. Krajobraz tak surrealny, że kręcono tutaj epizody gwiezdnych wojen! Określana mianem ósmego go cudu świata, chyba nie przestanie mnie zadziwiać. Warstwa popiołów wulkanicznych tworzy nierealne formacje, doliny: biała, różowa, dolina miłości:) z formacjami do złudzenia przypominającymi ogromne fallusy- jeden z najbardziej niesamowitych krajobrazów na świecie!













Goreme- miasteczko w dolinie, zachwyciło nas od pierwszego wejrzenia. Cudowne jadłodajnie z domowymi obiadami, urocze kafejki, bogata baza noclegowa, biura podróży, sklepiki z rękodziełem,a przede wszystkim wspaniali, nienachalni tubylcy, spokój, brak ,,wczasowiczów na rauszu,,-czyli wszystko to, czego potrzebuje turysta podróżnik. W Goreme, które zresztą wpisane jest na listę UNESCO, większość domów, oraz hoteli wydrążone jest w skale post wulkanicznej, co sprawia, że wszystko wokół wygląda niczym nierealne chatki bajkowych stworów.
Zatrzymałyśmy się właśnie w jednym z takich hosteli:)




















Dzień 3. Kapadocja, Lot balonem, Zmierzyć się z bajką

Być w Kapadocji, i nie przelecieć się balonem, to tak jakby pojechać do Paryża, i nie zrobić sobie zdjęcia na tle wieży Eiffela. Po prostu musiałam
4.30 rano-lot balonem nad Kapadocją-jak na prawdziwą turystkę:) przystało. Zrezygnowałam z podobnego lotu kiedyś nad Baganem w Birmie-i żałuję tej decyzji do tej pory. Zapewne, zrezygnowałabym z tej atrakcji również teraz, (bo to taka komercyjna impreza dla turystów) gdyby nie mama, która namówiła mnie na imprezę. I miała rację. Może i komercja, ale widok zapiera dech w piersiach. Chwilami, balon unosi się na wysokość 700m.- obraz dziesiątek kolorowych balonów na tle niebieskiego nieba oraz bajecznych dolin-nie do opisania! Sam lot nad krainą trwa godzinę-ceny wahają się od 120 do 160€od osoby-w zależności od prestiżu firmy (czytaj bardziej wypasionego śniadania przed lotem, ewentualnie, jakości szampana, który jest serwowany po locie) bo sam lot, miejsce startu, oraz kosze niczym się od siebie nie różnią. Po wylądowaniu jak już wspomniałam, serwowany jest szampan, oraz każdemu z uczestników wręczony jest … medal za odwagę:)
















Dzień upływa nam na penetrowaniu kanionów i dolin wokół Goreme.
Dolina Miłości…gdzie formacje skalne (uformowane jedynie przez czynniki zewnętrzne takie jak wiatr i deszcz) przybrały formę ogromnych fallusów!!!Widok- doprawdy surrealny:)











Dolina oddalona jest od centrum Goreme o jakieś 8km i wcale nie tak łatwo jest ją znaleźć… Błąkałyśmy się prawie cały dzień, oczywiście przypadkowo trafiłyśmy do Białego Kanionu, oraz różowej doliny, zajadałyśmy przepyszne winogrona, które zrywałyśmy prosto z krzaków (uprawiając tzw. szabrownictwo), ale najbardziej zależało mi na słynnych fallusach… Kiedy zrezygnowane wracałyśmy do hotelu, ktoś podszedł do mnie, i zapytał o powód mojej marsowej miny, nawet nie chciało mi się odpowiadać, bardzo niegrzecznie burknęłam coś pod nosem, że fallusy, że zmęczona jestem, że nie mogłam znaleźć itp… Osobą która mnie zagadnęła, okazał się być przemiły właściciel biura turystycznego, który zaoferował się nam pomóc. Nie dość, że zawiózł nas zupełnie za darmo na miejsce, pstryknął kilka obowiązkowych, niegrzecznych fotek, to jeszcze zaprosił nas na obiad i drinki…Od Yilmaza dowiedziałam się, że w Goreme obowiązuje surowy zakaz budowania nowych przybytków, miejscowi więc znaleźli na paragraf sprytny pomysł. Zakrywają najczęściej część skały, powoli drążą, drążą, a po roku, kiedy w skale wykuty jest już okazały hotel, jest już za późno na jakiekolwiek sprzeciwy oraz sankcje prawne. Podobno, jeszcze niecałe 15lat temu, kiedy Yilmaz otwierał swoje biuro podróży, w Goreme było zaledwie 20 hoteli, obecnie jest ich ponad 200!… Tubylcy zajmowali się przeważnie uprawą winorośli, a obecnie niemal wszyscy zajmują się turystyką, a o rolnictwie już nikt nie myśli…
Przepiękny Biały Kanion.








Różowa Dolina






Dzień 4. Kapadocja, Open Air Museum

Muzeum na wolnym powietrzu obejmuje Park Narodowy, oraz skupisko wykutych w skale kościołów chrześcijańskich ( Kapadocja stanowiła kiedyś centrum chrześcijaństwa).



























Po południu, postanowiłyśmy (stopem oczywiście) pojechać do górującego nad doliną Goreme , wpisanego na listę Unesco miasta twierdzy- Ortasihar.





Kilka godzin później, z ogromnym żalem, opuszczałyśmy tę magiczną krainę…
Kierunek Antalaya.


Dzień 5. Antalaya

Po dziewięciu godzinach spędzonych w autokarze wysiadamy na dworcu głównym w Antalyi.


A stamtąd metrem dojeżdżamy do dzielnicy Istempasa, która sąsiaduje ze starym miastem, gdzie zarezerwowałam nam pokój w hostelu.

Antalya, położona nad Morzem Śródziemnym jest synonimem Tureckiej Rivery. Wszechobecni rosyjscy wczasowicze, dyskoteki, komercja i kicz. Gdyby nie przepiękna starówka z pokrytymi czerwoną dachówką budynkami,











zatoka, port, oraz moje ulubione wyciskane ze świeżych owoców soki, naprawdę można byłoby się zanudzić.











Na szczęście, w naszym przypadku, Antalaya to jedynie miasto transferowe, i już następnego dnia rano wyruszamy w dalszą podróż:)


Dzień 6. Kas

Oddalone zaledwie o 4godz jazdy autobusem portowe miasteczko Kas, zwyczajnie nas urzekło. Sama podróż, która wiedzie malowniczą trasą obfituje w niesamowite widoki.


W Kas zatrzymałyśmy się na fantastycznym kempingu, zaledwie kilka metrów od plaży.







Stare miasto, urokliwe kafejki, port i salon tatuażu, w którym dorobiłam sobie strzałkę na mojej róży wiatrów.











Dzień 7. Kas, Myra

Pozostałości starożytnej Myry znajdują się około 1,5 km na północ od zabudowań współczesnego miasta Demre. Uwagę zwracają groby wykute w skałach z fasadami naśladującymi architekturę świątynną, oraz akropol. Z Kas do Demre dojechać można minibusem, które co 30 min odjeżdżają z dworca. Podróż trwa około godziny. Na stacji w Demre czekają taksówkarze, którzy za jedyne 35 thl zawiozą nas pod ruiny, a następnie po jakimś czasie (standardowo jest to godzina)odwiozą nas ponownie na dworzec.






Po powrocie z Myry, późnym popołudniem wsiadłyśmy w autokar do Fethiye, gdzie przesiadłyśmy się w kolejny wehikuł do Pammukale. Do Pammukale dotarłyśmy w godzinach nocnych.


Dzień 8-10. Pammukale

Pamukkale to osada położona na linii pęknięcia skorupy ziemskiej. Słynie z wapiennych osadów powstałych na zboczu góry Cökelez. Wypływająca z gorących źródeł woda, bogata w związki wapnia i dwutlenek węgla, ochładzając się na powierzchni, wytrąca węglan wapnia, którego osady układają się w nacieki i stalaktyty. Na zboczu góry, wykorzystując nierówności terenu, powstają progi, półkoliste i eliptyczne baseny wody termalnej, ukształtowane w formie tarasów.
Teren, objęło swoim patronatem UNESCO, wpisując go na listę światowego dziedzictwa przyrodniczego.
Niestety, zaraz po przybyciu do Pammukale, rozchorowałyśmy się z mamą. Ostre zatrucie pokarmowe. Praktycznie dwa pierwsze dni spędziłyśmy na przemian w łóżku i toalecie. Na szczęście żona cudownego właściciela knajpki przygotowywała nam lekkostrawne domowe posiłki, które pozwoliły nam, na jako takie funkcjonowanie.
Trzeciego dnia, wciąż niesamowicie osłabiona i z wysoką gorączką, postanowiłam zobaczyć jednak niesamowite tarasy. Mama zrezygnowała.
Na szczyt góry, prowadzi ścieżka wydrążona w płytkim strumyku. Można tę trasę przebyć jedynie boso (by nie uszkodzić podłoża). Widok jest oszałamiający-biel, która aż razi w oczy(okulary przeciwsłoneczne są niezbędne), oraz błękit nieba- niesamowite miejsce!
















Dzień 11. Powrót

Rano zajmowałyśmy już miejsca w niesamowicie luksusowym autokarze firmy Pammukale- podobno Pammukale to najlepszy przewoźnik turecki-potwierdzam!!! Szerokie siedzenia, dużo szersze i wygodniejsze od tych w samolotach, indywidualny telewizorek, stuart, napoje orzeźwiające, gorące oraz przekąski, częste postoje na dworcach (na których mogłyśmy zaopatrzyć się w drobne upominki, lub zjeść coś ciepłego) sprawiły, że 10godzinna podróż minęła naprawdę szybko, a co najważniejsze-wygodnie!!!




Ponieważ choroba zatrzymała nas w Pammukale, nie miałyśmy już ani sił, ani czasu na zwiedzanie Istanbułu. Na dworcu przesiadłyśmy się do busa, który zawiózł nas za darmo na lotnisko. I tam rozegrał się kolejny dramat. Przy odprawie dowiaduję się, że nie ma mnie na liście pasażerów…Udaję się, więc do biura obsługi ukraińskich linii lotniczych, gdzie dowiaduje się, że anulowano mój bilet powrotny, ponieważ zmieniłam datę wylotu. Wylotu a nie odlotu- wykrzykuję. Co ma piernik do wiatraka! Niestety mogę wykłócać się w Londynie, z przedstawicielką linii, która przebukowała mój bilet i utwierdziła mnie w przekonaniu, że wszystko jest ok. Linia nawet nie zawiadomiła mnie o anulowaniu mojego biletu, za który zapłaciłam! Kompletne bezprawie!!!nie pozostaje mi nic innego jak wykupić nowy lot (bo z wirusem żołądkowym nie jestem w stanie utrzymać się na nogach dłużej niż 5minut) za chwilę- czyli na za trzy godziny turkish airlines, bo o ukrainian airlines nie chcę już słyszeć! Za dodatkowe 405 funtów brytyjskich, czyli przeszło 2000zł… Masakra.
Po trzech godzinach lotu jestem już w Londynie. Wkurwiona!!!


Porady

Dobry adres:
Kas- Bucak Denizi Mevki Sea Region No: 24- super kemping z bungalowami i miejscami pod namiot, doskonała lokalizacja i przystępna cena.
Pammukale- Mehmets Heaven. Restauracja serwująca przepyszną domową kuchnię turecką.